Niech Moc Będzie z Tobą

Wyruszyli na Alderaan i choć nigdy tam nie dotarli, to ta podróż zmieniła zupełnie ich życie...
Zapraszam na moją podróż na Alderaan. Ona także wiedzie przez różne dziwne miejsca we wszechświecie. Wiedzie przez piękne choć czasem dziwne i trudne przyjaźnie, a przede wszystkim uczy odkrywać Prawdziwą Moc w człowieku i świecie. I ciągle doświadcza jak nie ulec ciemnej stronie mocy tego świata.

piątek, 18 września 2015

Dziewczyna o siedmiu imionach

Śledzę poczynania Hyeonseo Lee odkąd, szkukając czegoś na youtube, przypadkowo trafiłam na jej wystąpienie. Jestem pod wrażenien jej historii i tego co robi ta dzielna dziewczyna dla ludzi z Północnej Korei. Cieszę się więc bardzo, że zalednie po 2 miesiącach od pierwszego wydania "The Girl with Seven Names" mamy już polskie wydanie "Dziewczyny o siedmiu imionach". Szkoda tylko, że ktoś spróbował posłużyć się jej osobą i tym co robi w trochę innej sprawie, ale i tak polecam książkę. Mam nadzieję, że wpadnie także w moje ręce jej polskie wydanie. A tu wrzucam link do wywiadu jaki udzieliła w czasie promocji książki w Warszawie: http://www.tvp.info/21572434/widzialam-matke-ktora-umierajac-z-glodu-przyciskala-do-siebie-dziecko
To było moje pierwsze zetknięcie z Lee:

sobota, 12 września 2015

i migrant i uchodźca i chrześcijaństwo i ja - w 332 rocznicę Wiktorii Wiedeńskiej

30 sierpnia w Kościele Katolickim celebrowana była “Niedziela Migranta i Uchodźcy”, a z nią cały tydzień poświęcony temu problemowi. Najwięcej szumu zrobił apel papieża Franciszka by katolickie wspólnoty przyjęły emigrantów pod swój dach. W lokalnych parafiach często skończyło się tylko na podaniu informacji w parafialnym biuletynie, w niektórych parafiach poświecono temu problemowi trochę miejsca w niedzielnej homilii, ale były i takie parafie gdzie odbyły się specjalne nabożeństwa, zbiórki na rzecz uchodźców czy spotkania z imigrantami.
W tym roku Kościół Katolicki już po raz 99 obchodził ten dzień, tylko tym razem wszystko odbyło się jakby w tle pokazywanych nam zdjęć z uciekającymi do Niemiec tłumami młodych Syryjczyków i Afgańczyków. Internet zalała fala zdjęć, filmików, cytatów na temat emigrantów i muzułmanów. I niestety jakby zupełnie odpłynęliśmy na tej fali nienawiści do kogoś kogo nawet na oczy nie widzieliśmy, i który nigdy nie zapukał do naszych drzwi prosząc o pomoc. Tym bardziej to przykre, że dotknęło to także katolików i to naprawdę dobrych katolików i dobrych ludzi. Dlaczego miłość bliźniego, nie zależnie kim on jest, która jest fundamentem naszej wiary, tak szybko legła w totalnych gruzach???
Tu przeskakuję na tych “biednych uchodźców”, czyli normalnych ekonomicznych emigrantów, którzy wyczuli dobry moment by wyjechać do wymarzonego raju. Dla większości z nich tym wymarzonym kajem są Niemcy i nie interesują ich inne państwa, o których istnieniu nigdy nie słyszeli, w których nie mają rodzin i przyjaciół. Wsiadając do pociągu, busa czy czasem i kontenera, zapłacili grube pieniądze, na które często mogły być danymi im oszczędnościami całej rodziny, by znaleźć się w raju, do którego im obiecano dotrzeć. Trudno więc dziwić się ich złości i frustracji gdy znaleźli się na nieznanej bocznicy kolejowej Bicske, i pewnie jeszcze wielu innych takich miejscach, pilnowani przez miejscową policję, filmowani przez okolicznych ciekawskich, którzy postanowili zobacyć “tych obcych”.
Jestem już tak stara, że pamiętam zdjęcia właśnie z Węgier, gdzie nie kto inny jak Niemcy z DDR koczowali, by nielegalnie uciec przez Austrię do Niemiec i wygladało to zupełnie podobnie: zdeterminowani ludzie, stosy śmieci i dopadków, narastajaca złość i agresja. Jak wyglądała sytuacja w obozach dla uchodźców naszych “prześladowanych solidarnościowców” w Austrii, Grecji, Włoszech??? Pewnie wam się nie pochwalą jakie wiadomości wtedy puszczały telewizje tych państw i jaką nam tam “świetną opinię” wyrobili. Czy sprzątaliśmy dworzec Victoria w Londynie, po naszych dzieciach, rodzeństwie, kolegach, którzy w pierwsze noce w Anglii, tam często znaleźli dach nad głową? Czy nie zabieramy pracy przeciętnego Brytyjczyka, Irlandczyka, Belga, Niemca, Norwega itd…, nie posyłamy naszych dzieci do ich szkół i nie rościmy sobie pretensji do ich socjalu. Czy nie zrobimy tego w każdym następnym kraju, który wyda nam się rajem dobrobytu?
Pracując już trochę na emigracji i z emigrantami zgadzam się, to nie wyjeżdża z kraju elita intelektualna tylko prości ludzie, którzy na otaczający ich świat reagują czesto prymitywnie. Lękając się tego co obce zamykaja się w swoich gettach, w których często poczucie wyalienowania przeradza się w agresję. Od tego nie są wolni także nasi emigranci. Często tylko to, że ich korzenie czerpały z chrześcijanstwa hamuje ich przed zachowaniami skrajnie ekstremalnymi, w tym terroryzmem czy przemocą seksualną włącznie, ale zdarzają się i naszym rodakom takie tragiczne zachowania.
Płynąca fala muzułmańskich emigrantów nie posiada chrześcijańskich korzeni i to też prawda, że nie mają oni wtedy hamulców, ale jeśli spotkają się tylko z nienawiścią, odrzuceniem, najdelikatniej mówiąc ksenofobią, to są wtedy jak przestraszone dzikie zwierzę, które zamknęliśmy w swoim ogródku, i które szczujemy (!) Szybko zacznie nas ono boleśnie gryźć. Tak niestety, przez lata, zachowały się społeczeństwa zachodnie przeżywające kryzys własnej kultury, a jednoczenie podcinajace swoje korzenie.
Nasza historia zostawiła nam inne doświadczenia. Właśnie w tych czasach, gdy byliśmy największą potęgą, byliśmy też najbardziej wieloetnicznym krajem Europy, a pewnie i świata. Ale byliśmy wtedy także przedmurzemi chrześcijaństwa, ludzmi, którzy za cene życia bronili Kościoła i papieża – dosłownie za cene życia! I może dlatego, nigdy jako naród, nie straciliśmy szacunku w islamskich oczach.
Pamiętajmy, by zwycięsko stanąć w oko z islamem, potrzeba dumnie, z krzyżem na piersiach i Bogiem w sercu, spojrzeć mu w oczy, a nie zamykać szczelnie drzwi, roździerać szaty i z rozpaczy wymachiwać mu przed oczami jakimiś unijnymi papierkami. A tym przybyszom, którzy z nich marzą o niemieckiej ziemi obiecanej, wskazać dokłaną i najszybszą drogę do niemickiej granicy i pobłogosławić na dalsze życie, u naszych zachodnich sąsiadów.
Gdyby jednak zechcieli zostać – przyjąć wędrowca pod nasz polski dom! Udzielić pobyt czasowy (jak będą problemy deportować, jak nie będzie przez 20 lat problemów udzielić pobytu stałego), udzielić identycznych praw i obowiązków jakie przysługują obywatelom innych państw mieszkającym w Polsce, i nie nawracać, ale żyć przyzwocie jak przystało na dobrych uczniów Jezusa Chrystusa. Pamiętajmy Jego słowa zawsze nas obowiązują i kiedyś przyjdzie na każdego z nas ten dzień gdy usłyszy: “byłem przybyszem, a...”. Może czasem warto samemu rozważyć te słowa osobiście i bez emocji, ale w odniesieniu do swojego życia. Polecam cały tekst z Mt 25,31-46.