Niech Moc Będzie z Tobą

Wyruszyli na Alderaan i choć nigdy tam nie dotarli, to ta podróż zmieniła zupełnie ich życie...
Zapraszam na moją podróż na Alderaan. Ona także wiedzie przez różne dziwne miejsca we wszechświecie. Wiedzie przez piękne choć czasem dziwne i trudne przyjaźnie, a przede wszystkim uczy odkrywać Prawdziwą Moc w człowieku i świecie. I ciągle doświadcza jak nie ulec ciemnej stronie mocy tego świata.

poniedziałek, 27 sierpnia 2018

Dziennik pokładowy Sokoła Millenium

Ciekawostka dla tych co lubią chodzić z głową w chmurach i choć powinna być gdzieś na Tasmanii, to dziś siedząc pod kocykiem, szperałam w necie i tak natknęłam się na zdjęcia Aj-Petri.
Aj-Petri to jeden z wyższych szczytów Gór Krymskich o wysokości 1234 m n.p.m. (czyli jak nasz Mt. Wellington). Jego nazwa pochodzi z języka greckiego i oznacza górę Świętego Piotra (Άγιος Πέτρος) i jest on najbardziej wietrznym miejscem na Krymie (rozumię, że wieje tam tak jak na hobardzkim Wellingtonie 😉)  
Moją ciekawość wzbudził krzyż na jego szczycie. Pierwsze to zaskoczenie, że w ogóle tam jest, a druga zagadka to dlaczego nie jest prawosławny, tylko taki nasz - zachodni. Szperanie zaczęło mieć więc kierunek, przy okazji oglądając piękne zdjęcia Aj-Petri, aż znalazłam jakże banalne wytłumaczenie. Za wzniesienie krzyża zapłacili podobno włoscy filmowcy, po to, aby Ai-Petri zagrał jeden ze szwajcarskich szczytów. „Zapomnieli” jednak zapłacić za jego zdjęcie i tak już został do dnia dzisiejszego. Net jednak nie ma pojęcia kto i kiedy wyrył na nim rosyjskie "Спаси и Сохрани" - Ratuj i Chroń.
No, ale to pewnie historia na inne poszukiwania. A zdjęcia piękne, nieprawdaż?





piątek, 17 sierpnia 2018

Św. Jacek in the middle of nowhere

Jest takie zapomniane przez świat miasteczko w Zachodniej Australii, nazywa się Yalgoo, co w języku lokalnych aborygenów ma oznaczać krew. Ma ponoć aż 164 mieszkańców i stację kolejową. Ma też kaplicę św. Jacka.
Historia Yalgoo zaczęła się ok. 1890 roku. Wtedy do kilku rozsianych po okolicy rodzin hodowców owiec dołączyli poszukiwacze złota. Część z nich została i tak w 650 osobowym miasteczku w 1920 roku, na potrzeby lokalnej wspólnoty i pracujących tu sióstr Dominikanek, ks. John Hawes zaprojektował kamienno-drewnianą kaplicę św. Jacka, czyli Chapel of St Hyacinth.
Po wojnie miasteczko podupadło, zamknięto i rozebrano szkołę, wyludniające się Yalgoo opuściły Dominikanki.
Dziś jest w Yalgoo mała szkoła, basen i caravan park dla tych, którzy chcą odkryć australijski outback takim jakim jest. I jest św. Jacek. Został tu i dziś jest małą perełką i wizytówką tej rozpalonej słońcem, krwawo-czerwonej ziemi. Zresztą oceńcie sami...