W całym moim zagonieniu przeoczyłam Światowy Dzień Uśmiechu, który przypadł w tym roku na piątek 3.10, ale postanowiłam dziś straty nadrobić i to jeszcze wspominając o pewnej, zawsze uśmiechniętej i prze-ciekawej osobie, której 7 rocznica śmierci przypada dziś 7. 10
Luciana Frassati-Gawrońska, bo o niej dziś piszę, była córką Alfreda Frassatiego, założyciela "La Stampy" i siostrą bł. Pier Giorgio Frassatiego. Z bratem łączyła ją wyjątkowa zażyłość. Po jego śmierci aktywnie wspierała proces beatyfikacyjny brata, była autorką kilku książek biograficznych o Pier Giorgio, zredagowała i wydała jego listy. Pier Giorgio Frassati został beatyfikowany przez papieża Jana Pawła II 20.05.1990 r.
Mnie zaciekawiła jednak ta część jej życiorysu związana z nazwiskiem Gawrońska. Otóż w czasie kiedy ojciec Luciany i Pier Giorgio, był ambasadorem Włoch w Berlinie, Luciana poznała polskiego dyplomatę Jana Gawrońskiego z Gawron herbu Rola, radcę Ambasady II Rzeczypospolitej w Ankarze. W 1925 r. Luciana i Jan wzięli w Turynie ślub i nasza bohaterka rozpoczęła nową kartę swojego życia i otrzymała drugą ojczyznę. Trzeba tu dodać, że Luciana od razu nauczyła się polskiego i to bardzo dobrze. Jan Gawroński został ambasadora RP w Wiedniu (ostatnim) i tu towarzyszyła mu oczywiście Luciana. Po Anschlussie w 1938 r., Luciana i Jan na krótko zamieszkali na Wołyniu, gdyż po napaści Niemiec i Rosji na Polskę wyjechali do Włoch, kraju ojczystego Luciany Frassati.
Mimo, że ojczyzna Luciany tworzy sojusz z Hitlerem, ona w 1942 r. nawiązuje kontakt z Rządem Polskim na Uchodźstwie i rozpoczyna tajną działalność kurierki Armii Krajowej. Siedmiokrotnie odwiedzała w tym czasie Warszawę. Przywozi pieniądze (milion złotych, to wielkość dwóch worków od ziemniaków), wywozi z Polski zagrożonych więzieniem lub śmiercią, między innymi Olgę Helenę Zubrzewską, żonę generała Władysława Sikorskiego, jako guwernatkę dla swych dzieci w Rzymie (ma ich sześcioro). Ratuje 120 krakowskich profesorów z niemieckiego obozu zagłady w Saksenhausen. W 1944 r. zostaje aresztowana przez Gestapo, ale dzięki staraniom Stolicy Apostolskiej ląduje w Watykanie, a nie w Auschwitz.
Po wojnie dom Luciany Frassati-Gawrońskiej na rzymskim Zatybrzu staje się ośrodkiem kultury polskiej i miejscem stałych spotkań Polaków na wygnaniu. Luciana wspomaga polskie organizacje katolickie, zwłaszcz Katolicki Uniwersytet Lubelski, dla którego osobiście przywozi dary.
W 1993 r. prezydent Lech Wałęsa odznaczył ją Krzyżem Komandorskim Orderu Zasługi RP z Gwiazdą za działalność w czasie II wojny światowej. Swoje wojenne wspomnienia Luciana Frassati-Gawrońska spisała w książce "Przeznaczenie nie omija Warszawy", (Więzi, 2003 r.)
Luciana Frassati-Gawrońska zmarła w wieku 105 lat! I została pochowana w rodzinnym grobowcu na cmentarzu w Pollone, obok swojego brata bł. Pier Giorgio Frassati.
Kiedy odeszła włoska „La Stampa” napisała: "Zmarł świadek XX wieku. W czasie wojny prowadziła swoją prywatną batalię o Polskę okupowaną przez Niemcy. Przyjaźniła się z Oscarem Kokoshką, kanclerzem Austrii Engelbertem Dolfussem, reżyserem Maksem Reinhardtem, dyrygentami Wilhelmem Furtwanglerem i Arturem Toscaninim, Charliem Chaplinem, von Papenami. Rozmawiała też z Duce, a z Joachimem von Ribbentropem tańczyła walca".
Córka Luciany, Wanda Gawrońska kontynuuje dzieło matki i przewodniczy Associazione Pier Giorgio Frassati w Rzymie, a syn Jaś Gawroński był włoskim eurodeputowanym i wspierał polskie wejście do UE. Dzieci Luciany Frassati-Gawrońskiej mówią płynnie po polsku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz