Niech Moc Będzie z Tobą

Wyruszyli na Alderaan i choć nigdy tam nie dotarli, to ta podróż zmieniła zupełnie ich życie...
Zapraszam na moją podróż na Alderaan. Ona także wiedzie przez różne dziwne miejsca we wszechświecie. Wiedzie przez piękne choć czasem dziwne i trudne przyjaźnie, a przede wszystkim uczy odkrywać Prawdziwą Moc w człowieku i świecie. I ciągle doświadcza jak nie ulec ciemnej stronie mocy tego świata.

sobota, 27 lutego 2016

Dlaczego w Polsce nie będzie dobrze

Znalazłam taki tekst i chyba muszę się nim podzielić. Obserwując Polskę z pewnej odległości, a jednocześnie mając też doświadczenie innego kraju, człowiek nabiera pewnego dystansu. Ten dystans jednak nie przeszkadza w tym, by śledząc "polskie piekiełko" podnosił się poziom adrenaliny w jego organiźmie. A tu taki tekst i odkrywasz, że ktoś już napisał o tym co powoduje twoje problemy hormonalne ;-) Lepiej tego nie ujmę -
ks. Wojciech Węgrzyniak: Dlaczego w Polsce nie będzie dobrze
ze strony autora: O co właściwie nam chodzi 
Zapraszam do lektury na spokojnie :-)
Oprócz przyczyn kłótni, sporów i wojen, o których pisałem ponad miesiąc temu („Dlaczego się kłócimy?”), są jeszcze trzy, które wydają się być bardzo polskie.

1. Jesteśmy kłamcami
Bardzo wielu oszukuje już na poziomie szkoły: sprawdziany, kolokwia, fałszywe zaświadczenia o niezdolności do zajęć z wf-u. Potem kłamstwa w pracy. Podkradanie sprzętu, załatwianie prywatnych spraw w czasie pracodawcy, renty przydzielane na lewo. Wielu kombinuje z podatkami, ustawia przetargi, przyjmuje łapówy, czy jeździ na gapę. Idziesz do lekarza i nie wiesz, czy pomoże tobie czy sobie. Idziesz do sklepu i nie wiesz, czy jajka to te jajka a kiełbasa to ta kiełbasa. Uczciwości trudno nawet szukać w Kościele. Od cyganienia przy chrzcie, jakoby rodzicom zależało na wierze, do kłamstw na pogrzebie o zmarłych, którzy na pewno są już w domu Ojca, bo nikt nie ma odwagi powiedzieć, że umarł skurczybyk i jeśli nie będziemy za niego pościć, to może skończyć w piekle.
To, że się to zdarza, to nic dziwnego. Przerażające jest przekonanie, że nie da się inaczej, że tak się musi, że wszyscy tak robią, że ostatecznie to jest dobre i zrozumiałe.  
Jesteśmy kłamcami. Umarła etyka honoru. Uczciwości coraz mniej nawet wśród księży. I dopóki miliony ludzi będzie oszukiwać, to spokój w Polsce będzie tylko wtedy, kiedy krzywdzić będziemy jedynie głuchoniemych. Problem w tym, że w naszym kraju więcej krzywdzi się tych, którzy słyszą i mówią. A ci mają tylko dwa wyjścia: siedzieć cicho, żeby nie być skrzywdzonym bardziej, albo walczyć o swoje nawet za cenę śmierci. Każdy ma prawo do swojego wyjścia. Może nawet trzeciego. Ale odmawiać skrzywdzonym prawa do walki o prawdę w imię fałszywie rozumianego przebaczenia, to już nawet nie jest parodia Ewangelii, to perfidna zagrywka diabła, który twierdzi, że jak zabił Jezusa, to On ma siedzieć cicho a nie powstawać z martwych.
Wierzę, że uczciwych ludzi jest więcej. Wierzę, że da się żyć bez kłamstwa. Ale dopóki miliony będą oszukiwać miliony, nie będzie dobrze. I dobrze, że nie będzie. Bo byłoby niedobrze, gdyby dzięki kłamstwom było dobrze.

2. Jesteśmy obłudnikami
Mentalność Kalego ma polskie obywatelstwo od pokoleń a faryzeizm nie przyszedł nad Wisłę z Żydami. I tylko rodzi się pytanie, dlaczego my jeszcze nie myślimy? Dlaczego nie używamy rozumu?
Gross pisał o Polakach i Żydach. „Jak można szkalować Ojczyznę?! - krzyczeli jedni! „Musimy się zmierzyć z prawdą – tłumaczyli inni. Wyszły teczki Wałęsy. „Jak można szkalować Polskę?! – krzyczeli ci sami, co prawdy szukali u Grossa. „Musimy się zmierzyć z prawdą” – tłumaczą ci, którzy do dziś nienawidzą autora "Sąsiadów".
"Trzeba oddać to, co zabrano Żydom!” - to oczywiste. „Trzeba oddać to, co zabrano Kościołowi!” - ależ oni są zachłanni.
„Niech Kościół sam płaci za religię!” „Niech wszyscy płacą za in vitro”. Oczywiście krzyczą ci sami.
Pojechał ksiądz na Woodstock. „To dobry ksiądz. I wśród takich są przecież dobrzy”. „To fatalnie – mówili inni – tam dzieją się ekscesy”. Pojechał inny ksiądz na Marsz Niepodległości. „To zły ksiądz. Firmuje tych, którzy są niedobrzy” – mówili oczywiście zwolennicy Woodstocku. „W porządku – mówili inni – ksiądz ma być ze wszystkimi ludźmi”. To ci, co są na nie z Owsiakiem.
Ksiądz Międlar nie może mówić o polityce. Ks. Sowa może. Międlar może. Sowa nie może. Od czego to zależy? Tylko od rodzaju obłudy. Stopień w obu przypadkach jest porównywalny.
Ci sami co mają na ustach miłosierdzie i papieża Franciszka, jadą na narodowców. Ci co jadą na Franciszka, mają na ustach wielkie słowa o wierności Kościołowi. 
"Pedofilia w Kościele?" - "Prawda was wyzwoli". "Pedofilia wśród homo?" - "Kto bez grzechu, niech rzuci kamień".
Przepraszam za przykłady. Nie chodzi o nie. Chodzi o schemat hipokryzji. Bo zawsze jest taki sam. Biją naszych – mówimy o przebaczeniu. Biją innych – mówimy o sprawiedliwości. Oskarżają naszych - domniemane niewinności. Oskarżają innych – po co sąd i tak wiadomo, jak było.
Wystarczy porównać okładki czy główne strony portali, żeby nabrać intelektualnego przekonania, że nie ma w Polsce wiodących mediów ani dziennikarzy, którzy by nie byli faryzeuszami. To samo w Kościele. Mówię do kolegi, skoro napisałeś pochwalny artykuł o biskupie a skrytykowałeś Tuska, napisz drugi, skrytykuj biskupa a zobacz dobro w premierze. Bo ani obaj nie są święci, ani obaj nie diabły. Oczywiście… Prędzej niebo i ziemia przeminą niż wymrą obłudnicy.
Wierzę, że szczerych ludzi jest więcej. I wierzę, że można być obiektywnym. Ale dopóki obłuda będzie rządzić się na salonach i dopóki nie zaczniemy pisać o racjach a nie o emocjach, nie będzie spokoju. Bo z faryzeuszami nie da się żyć w spokoju. Można się dać z miłości do nich zabić. Ale nigdy nie można zgodzić się na ich narrację.

3. Jesteśmy idealistami
Kto z nas nie marzy o Polsce wolnej i szczęśliwej? Kto z nas nie pragnie, byśmy byli jedno? Byśmy cieszyli się życiem, bo jest się czym cieszyć nad Wisłą? By Kościół był domem Boga a księża prowadzili do nieba? Jednak ten dziecięcy idealizm, z którego wyrośliśmy, i który w wielu sercach jeszcze mocno rządzi, ten idealizm jest również przyczyną naszych narodowo-kościelnych kłótni. Nie umiemy pogodzić się z tym, że rzeczywistość nie jest taka, jaką sobie wyobrażaliśmy. I krzyczymy, bo nas boli widok umierających marzeń. My, romantycy znad powstań, książek i Chopina. Bukłaki łez po śmierci Papieża.
Biskupom nie zależy na Ewangelii. Księżom na wierze. Posłom na Polsce. Sędziom na sprawiedliwości. Naukowcom i dziennikarzom na prawdzie. Nie zawsze i nie wszystkim. Ale nie zależy. I też mnie to boli. I w sobie i w innych. I też chciałbym, żeby wszyscy byli dobrzy. Ale na razie jest jak w Ewangelii. Są faryzeusze, są tłumy, są uczniowie, są zdrajcy. Są grzesznicy, co płaczą za grzechy, są i łotrzy, których nawet Jezus nie ruszy. Najważniejsze, że jest w tym wszystkim Chrystus. Jest Bóg, wszechmogący nawet wśród największych słabości. I jeśli chcę żyć tu dobrze a po śmierci wiecznie, muszę wykasować ze swojego słownika hasło „powinien”, „powinna”, a powiesić nad łóżkiem „powinienem”. I trzymać się Jezusa w każdej sytuacji tak, żeby nie rzucać na nikogo kamieniem ani też nie mówić, że kobieta przyłapana na cudzołóstwie była bardziej społecznie pożyteczna niż kapłani.