Niech Moc Będzie z Tobą

Wyruszyli na Alderaan i choć nigdy tam nie dotarli, to ta podróż zmieniła zupełnie ich życie...
Zapraszam na moją podróż na Alderaan. Ona także wiedzie przez różne dziwne miejsca we wszechświecie. Wiedzie przez piękne choć czasem dziwne i trudne przyjaźnie, a przede wszystkim uczy odkrywać Prawdziwą Moc w człowieku i świecie. I ciągle doświadcza jak nie ulec ciemnej stronie mocy tego świata.

środa, 25 kwietnia 2012

ANZAC Day - no to się rozpisałam o Gallipoli

W 1914 roku władze Imperium Osmańskiego podjęły tragiczną decyzję przystąpienia do I wojny światowej po stronie sojuszu państw centralnych, u boku Cesarstwa Niemieckiego, Monarchii Austro-Węgierskiej oraz Carstwa Bułgarii. Na początku 1015 r. sojusz Wielkiej Brytanii, Francji i Rosji, czyli Ententa, szukał sposobu przełamania impasu na Froncie Zachodnim, a jednocześnie sposobu na ulżenie Rosji, która ponosiła znaczne straty na Froncie Wschodnim. Wtedy to Pierwszy Lord Admiralicji, niejaki Winston Churchill, przedstawił bardzo odważny plan inwazji morskiej na Dardanele....
Jeżeli siłom Ententy udałoby się przedrzeć przez tą cieśninę i położony wzdłuż niej półwysep Gallipoli, nic nie powstrzymałoby ich przed zajęciem Stambułu, a to równałoby się ostatecznej klęsce Imperium Osmańskiego. Winston Churchill był przekonany, że Cieśnina Dardanelska jest kluczem do zwycięstwa, ale ta śmiała wizja legła w gruzach w trakcie zaledwie jednego dnia. Plan pokonania Turcji w ciągu dwóch tygodni był bardzo arogancki i lekkomyślny...
W lutym 1915 roku na wodach Morza Egejskiego tuż przy półwyspie Gallipoli pojawiło się 18 okrętów wojennych, pod banderami brytyjskimi, francuskimi i rosyjskimi. Jednak próba przedarcia się tych okrętów przez cieśninę zakończyła się niepowodzeniem: na półwyspie rozmieszczone były bowiem forty z działami dalekiego zasięgu, pilnie strzegące przesmyku. Dodatkowym utrudnieniem były miny morskie oraz umieszczone w wodach cieśniny metalowe sieci. Alianci wycofali się po utracie trzech okrętów i podjęli decyzję o podjęciu kampanii lądowej.
Początek kampanii lądowej nastąpił właśnie 25 kwietnia 1915 roku. Oddziały francuskie zaatakowały tereny po stronie azjatyckiej w okolicach Kumkale, a Brytyjczycy wylądowali na półwyspie Gallipoli. Ten manewr miał na celu oskrzydlenie cieśniny Dardanele. Dodatkowe siły alianckie, złożone z żołnierzy pochodzących z Australii i Nowej Zelandii (wspólnie określanych jako ANZAC) miały wylądować na półwyspie w okolicach Gabatepe. Niespodziewanie, z powodu silnego prądu morskiego, znalazły się 2 km dalej, w płytkiej zatoce, która nosi dziś nazwę "Anzac Cove" (zatoka Anzac). Takiego obrotu wydarzeń nikt się nie spodziewał. Ekstremalne warunki naturalne sprawiły, że Turcy uznali, iż obrona tego rejonu nie jest konieczna, gdyż ataku nie podjąłby się żaden rozsądny dowódca.
Tego dnia dywizja turecka pod dowództwem Mustafy Kemala od samego rana odbywała manewry w tych okolicach. Nagle przed dowódcą zjawili się podekscytowani zwiadowcy, krzycząc coś o nadciągających Australijczykach. Mustafa Kemal podjął błyskawiczną decyzję przekształcenia ćwiczenia wojskowego w regularną walkę zbrojną. Przekraczając swoje uprawnienia na własną odpowiedzialność rozkazał swojemu najlepszemu regimentowi zająć strategiczne pozycje na grzbiecie Koja Chemen. Moment wahania sił ANZAC na widok tureckich oddziałów pozwolił całemu osmańskiemu 57 regimentowi na dotarcie na miejsce bitwy. Podczas walki padły słynne słowa Kemala "Nie rozkazuję wam atakować, rozkazuję wam umrzeć". Tak się też stało: podczas walki zginął prawie cały 57. regiment, alianci zostali zatrzymani, jednak dzielne wojska australijsko-nowozelandzkie utrzymały zdobyty przyczółek.
18 maja doszło do kolejnego wielkiego starcia. Tym razem od ofensywy przystąpiły oddziały tureckie. Atak 42 tys. Turków na 10 tys. Australijczyków i Nowozelandczyków zakończył się jednak ogromną masakrą wojsk tureckich.
W sierpniu 1915 r. Brytyjczycy zaplanowali kolejną ofensywę na półwyspie Gallipoli. Gdy na głównym odcinku frontu trwała ofensywa australijska, wojska brytyjskie zaatakowały zatokę Suvla. Tamtejsze ukształtowanie terenu było tak nieprzyjazne, że liczono na niezbędny element zaskoczenia. Ich śmiały plan znowu pokrzyżował Mustafa Kemal. Dowiedziawszy się o ruchach wojsk brytyjskich podjął ryzykowną decyzję przerzucenia w rejon zatoki Suvla dwóch kompanii.
Po 3 dniach walk pozycje brytyjskie zdobyli Turcy.
Nie był to jeszcze koniec kampanii o cieśninę Dardanele. Trwała ona do lutego 1916 roku. Straciła w niej życie ogromna rzesza ludzi - łącznie straty obu stron wyniosły 131.000 zabitych i 262.000 rannych. Wśród obywateli Wielkiej Brytanii śmierć poniosło 8,5 tysiąca Australijczyków oraz 2,7 tysiąca Nowozelandczyków.
I jak na ironię, sprawnie i prawie bez strat przeprowadzona ewakuacja wojsk brytyjskich była największym sukcesem aliantów w całej kampanii dardanelskiej, lub jak wolą Aussie -Gallipoli, a kampania na Półwyspie Gallipoli, mino iż pochłonęła po 80 tyś. ofiar po stronie tureckiej, zakończyła się spektakularnym sukcesem Turków.
Nieudana kampania zniszczyła polityczną karierę Churchilla. Zmuszono go do odejścia z Admiralicji, a klęska w Dardanelach i na Półwyspie Gallipoli przez długie lata kładła się cieniem na jego karierze.
A na zakończanie jaszcze prosto z Wikipedii: “Kampania na Gallipoli stanowi jeden z przełomowych momentów w dziejach Australii i Nowej Zelandii. Do tej pory oba te kraje uważały się za wiernych poddanych Brytanii i wierzyły w brytyjską wyższość. Wydarzenia na Gallipoli zachwiały tymi przekonaniami, a trzy lata na froncie zachodnim zniszczyły je całkowicie. Na Gallipoli narodziła się także legenda "Anzacs", braterstwa broni pomiędzy Australią i Nową Zelandią. Australijscy i nowozelandzcy żołnierze, popularnie zwani "diggers", przekonali się, że wcale nie są gorsi od swoich brytyjskich kolegów, a pod wieloma względami nawet ich przewyższają. Gallipoli to definiujący moment w historii Australii, moment, w którym obudziła się świadomość Australijczyków jako odrębnego narodu.
W 1934 roku Mustafa Kemal, który zmienił nazwisko na Kemal Atatürk, będący już wtedy prezydentem nowej Republiki Tureckiej, napisał następujące słowa o poległych żołnierzach ANZAC:
"Bohaterowie, którzy przelaliście własną krew i straciliście życie... Leżycie teraz w ziemi przyjaznego wam kraju. Spoczywajcie w pokoju. Nie ma różnicy pomiędzy "Johnymi", a "Mehmetami" teraz, kiedy leżą przy sobie w naszym kraju… Matki, które wysłałyście synów z dalekich krajów, obetrzyjcie łzy, wasi synowie leżą przytuleni do naszej piersi i spoczywają w pokoju. Po tym jak stracili życie na naszej ziemi stali się także naszymi synami".
...o współczesnych "Aussie Diggers" 

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

aborcja ból terapia.com

Program Rachel. Droga nadziei i uzdrowienia dla tych, którzy cierpią z powodu skutków aborcji.
To chyba najdłuższa na świecie nazwa internetowej strony. 
Może musi być najdłuższa, bo syndrom poaborcyjny, któremu jast poświęcona, a raczej jego skutki to chyba najdłużej trwająca trauma. Trauma, która dotyka wszystkich członków rodziny, ciągnie się przez pokolenia, a jej skutki ranią całe społeczeństwa. 
Choć konkretna pomoc Programu Rachel oferowana jest w USA, to strona jest przeznaczona dla każdego przeciętnego Polaka i można znaleść tu konkretne informacje o chorobie i jak się z niej leczyć, linki stron, artykuły, pomoc duchową i wreszcie konkretny kontakt po polsku. Gdzie??? W Chicago!!! 
Ale czasem lepiej sobie pogadać z kimś daleko... bardzo daleko... Bo tu nie chodzi o odlełość, tylko o odwagę.
Zapraszam na stronę: www.aborcjabolterapia.com

piątek, 13 kwietnia 2012

Wielkanocny matrix

Jezus – Bóg i człowiek. Jedna Osoba – dwie natury. To wszystko wiemy, ale po prostu nie rozumiemy, przecież znamy tylko ten nasz wymiar świata, ludzki. Są owszem chwile kiedy dotykamy tego Innego, chwile wyjątkowe, chwile których pragniemy, ale których w naszym życiu jak na lekarstwo.
Dlaczego to piszę...
Zastanowiła mnie dzisiejsza Ewangelia, jeden z tych najbardziej znanych obrazów: już po zmartwychwstaniu Mistrza, uczniowie idą łowić ryby, wracają nad ranem z niczym, a Człowiek na brzegu mówi im, by jeszcze raz zarzucili sieć tu przy brzegu, od tak zwyczajnie po prawej stronie. I wiemy co będzie dalej...
Mnie zaś uderzyło to, że Jezus przychodził do uczniów w ich (naszym) ludzkim wymiarze. Wymiarze codzienności: zwyczajnych posiłków, codziennych obowiązków, towarzyskich spotkań, rozmów. Tylko w tym ludzkim wymiarze rozpoznawali w Nim Boga. Gdy zaprasza wybranych by weszli w wymiar tego Innego – Bożego, nad-przyrodzonego świata, oni ciągle tkwią tu na ziemi ( chcą stawiać namioty na górze Przemienienia, śpią w ogrodzie oliwnym...). Bardzo powoli i opornie uczniowie zaczynają uczyć się żyć w Bożej obecności, ale dzięki Chrystusowi także Bóg uczy się naszego, ludzkiego, wymiaru. I kiedy już Zmartwychwstał i wszystko było wiadomo, to Bóg rezygnuje ze swojej Wszechmocy i daje się uczniom już zwyczajnie, wręcz najzwyczajniej. To dotyk niedowiarka Tomasza, rozmowy w drodze do Emaus, wspólne spotkania przy codziennym posiłku, to pomoc i radość z owoców pracy, to te spotkania nauczą uczniów poznawać Boga. 
Nie tylko nauczą poznawać, ale być Jego świadkami, świadkami tego Innego wymiaru. Prawdziwymi świadkami dla nas ludzi kolejnych pokoleń, ciągle tylko chodzących po ziemi...

środa, 4 kwietnia 2012


Niech święta Zmartwychwstania Pańskiego
pomogą odkryć na nowo najgłębszy sens naszego życia
i zobaczyć nowy początek w Chrystusie
Ukrzyżowanym i Zmartwychwstałym.
Obraz w treści 1
Życzę nadziei zbudowanej na fundamencie wiary
i mocy Ducha w pracy i życiu osobistym.

s. Gosia