W 1914 roku władze Imperium
Osmańskiego podjęły tragiczną decyzję przystąpienia do I wojny
światowej po stronie sojuszu państw centralnych, u boku Cesarstwa
Niemieckiego, Monarchii Austro-Węgierskiej oraz Carstwa Bułgarii.
Na początku 1015 r. sojusz Wielkiej Brytanii, Francji
i Rosji, czyli Ententa, szukał sposobu przełamania impasu na
Froncie Zachodnim, a jednocześnie sposobu na ulżenie Rosji, która
ponosiła znaczne straty na Froncie Wschodnim. Wtedy to Pierwszy Lord
Admiralicji, niejaki Winston Churchill, przedstawił bardzo odważny
plan inwazji morskiej na Dardanele....
Jeżeli siłom Ententy udałoby się
przedrzeć przez tą cieśninę i położony wzdłuż niej półwysep
Gallipoli, nic nie powstrzymałoby ich przed zajęciem Stambułu, a
to równałoby się ostatecznej klęsce Imperium Osmańskiego.
Winston Churchill był przekonany, że Cieśnina Dardanelska jest
kluczem do zwycięstwa, ale ta śmiała wizja legła w gruzach w
trakcie zaledwie jednego dnia. Plan pokonania Turcji w ciągu dwóch
tygodni był bardzo arogancki i lekkomyślny...
W lutym 1915 roku na wodach Morza
Egejskiego tuż przy półwyspie Gallipoli pojawiło się 18 okrętów
wojennych, pod banderami brytyjskimi, francuskimi i rosyjskimi.
Jednak próba przedarcia się tych okrętów przez cieśninę
zakończyła się niepowodzeniem: na półwyspie rozmieszczone były
bowiem forty z działami dalekiego zasięgu, pilnie strzegące
przesmyku. Dodatkowym utrudnieniem były miny morskie oraz
umieszczone w wodach cieśniny metalowe sieci. Alianci wycofali się
po utracie trzech okrętów i podjęli decyzję o podjęciu kampanii
lądowej.
Początek kampanii lądowej nastąpił
właśnie 25 kwietnia 1915 roku. Oddziały francuskie zaatakowały
tereny po stronie azjatyckiej w okolicach Kumkale, a Brytyjczycy
wylądowali na półwyspie Gallipoli. Ten manewr miał na celu
oskrzydlenie cieśniny Dardanele. Dodatkowe siły alianckie, złożone
z żołnierzy pochodzących z Australii i Nowej Zelandii (wspólnie
określanych jako ANZAC) miały wylądować na półwyspie w
okolicach Gabatepe. Niespodziewanie, z powodu silnego prądu
morskiego, znalazły się 2 km dalej, w płytkiej zatoce, która nosi
dziś nazwę "Anzac Cove" (zatoka Anzac). Takiego obrotu
wydarzeń nikt się nie spodziewał. Ekstremalne warunki naturalne
sprawiły, że Turcy uznali, iż obrona tego rejonu nie jest
konieczna, gdyż ataku nie podjąłby się żaden rozsądny dowódca.
Tego dnia dywizja turecka pod
dowództwem Mustafy Kemala od samego rana odbywała manewry w tych
okolicach. Nagle przed dowódcą zjawili się podekscytowani
zwiadowcy, krzycząc coś o nadciągających Australijczykach.
Mustafa Kemal podjął błyskawiczną decyzję przekształcenia
ćwiczenia wojskowego w regularną walkę zbrojną. Przekraczając
swoje uprawnienia na własną odpowiedzialność rozkazał swojemu
najlepszemu regimentowi zająć strategiczne pozycje na grzbiecie
Koja Chemen. Moment wahania sił ANZAC na widok tureckich oddziałów
pozwolił całemu osmańskiemu 57 regimentowi na dotarcie na miejsce
bitwy. Podczas walki padły słynne słowa Kemala "Nie rozkazuję
wam atakować, rozkazuję wam umrzeć". Tak się też stało:
podczas walki zginął prawie cały 57. regiment, alianci zostali
zatrzymani, jednak dzielne wojska australijsko-nowozelandzkie
utrzymały zdobyty przyczółek.
18 maja doszło do kolejnego wielkiego
starcia. Tym razem od ofensywy przystąpiły oddziały tureckie. Atak
42 tys. Turków na 10 tys. Australijczyków i Nowozelandczyków
zakończył się jednak ogromną masakrą wojsk tureckich.
W sierpniu 1915 r. Brytyjczycy
zaplanowali kolejną ofensywę na półwyspie Gallipoli. Gdy na
głównym odcinku frontu trwała ofensywa australijska, wojska
brytyjskie zaatakowały zatokę Suvla. Tamtejsze ukształtowanie
terenu było tak nieprzyjazne, że liczono na niezbędny element
zaskoczenia. Ich śmiały plan znowu pokrzyżował Mustafa Kemal.
Dowiedziawszy się o ruchach wojsk brytyjskich podjął ryzykowną
decyzję przerzucenia w rejon zatoki Suvla dwóch kompanii.
Po 3 dniach walk pozycje brytyjskie
zdobyli Turcy.
Nie był to jeszcze koniec kampanii o
cieśninę Dardanele. Trwała ona do lutego 1916 roku. Straciła w
niej życie ogromna rzesza ludzi - łącznie straty obu stron
wyniosły 131.000 zabitych i 262.000 rannych. Wśród obywateli
Wielkiej Brytanii śmierć poniosło 8,5 tysiąca Australijczyków
oraz 2,7 tysiąca Nowozelandczyków.
I jak na ironię, sprawnie i prawie bez
strat przeprowadzona ewakuacja wojsk brytyjskich była największym
sukcesem aliantów w całej kampanii dardanelskiej, lub jak wolą
Aussie -Gallipoli, a kampania na Półwyspie Gallipoli, mino iż
pochłonęła po 80 tyś. ofiar po stronie tureckiej, zakończyła
się spektakularnym sukcesem Turków.
Nieudana kampania zniszczyła
polityczną karierę Churchilla. Zmuszono go do odejścia z
Admiralicji, a klęska w Dardanelach i na Półwyspie Gallipoli przez
długie lata kładła się cieniem na jego karierze.
A na zakończanie jaszcze prosto z
Wikipedii: “Kampania na Gallipoli stanowi jeden z przełomowych
momentów w dziejach Australii i Nowej Zelandii. Do tej pory oba te
kraje uważały się za wiernych poddanych Brytanii i wierzyły w
brytyjską wyższość. Wydarzenia na Gallipoli zachwiały tymi
przekonaniami, a trzy lata na froncie zachodnim zniszczyły je
całkowicie. Na Gallipoli narodziła się także legenda "Anzacs",
braterstwa broni pomiędzy Australią i Nową Zelandią. Australijscy
i nowozelandzcy żołnierze, popularnie zwani "diggers",
przekonali się, że wcale nie są gorsi od swoich brytyjskich
kolegów, a pod wieloma względami nawet ich przewyższają.
Gallipoli to definiujący moment w historii Australii, moment, w
którym obudziła się świadomość Australijczyków jako odrębnego
narodu.
W 1934 roku Mustafa
Kemal, który zmienił nazwisko na Kemal Atatürk, będący już
wtedy prezydentem nowej Republiki Tureckiej, napisał następujące
słowa o poległych żołnierzach ANZAC:
"Bohaterowie, którzy przelaliście
własną krew i straciliście życie... Leżycie teraz w ziemi
przyjaznego wam kraju. Spoczywajcie w pokoju. Nie ma różnicy
pomiędzy "Johnymi", a "Mehmetami" teraz, kiedy
leżą przy sobie w naszym kraju… Matki, które wysłałyście
synów z dalekich krajów, obetrzyjcie łzy, wasi synowie leżą
przytuleni do naszej piersi i spoczywają w pokoju. Po tym jak
stracili życie na naszej ziemi stali się także naszymi synami".
...o współczesnych "Aussie Diggers"