Niech Moc Będzie z Tobą

Wyruszyli na Alderaan i choć nigdy tam nie dotarli, to ta podróż zmieniła zupełnie ich życie...
Zapraszam na moją podróż na Alderaan. Ona także wiedzie przez różne dziwne miejsca we wszechświecie. Wiedzie przez piękne choć czasem dziwne i trudne przyjaźnie, a przede wszystkim uczy odkrywać Prawdziwą Moc w człowieku i świecie. I ciągle doświadcza jak nie ulec ciemnej stronie mocy tego świata.

poniedziałek, 31 maja 2010

GO SOCCEROOS! GO!

Przed samym Mundialem także tu w Australii wzrasta trochę temperatura i to nie tylko za sprawą imigrantów, którzy zawzięcie kibicują swoim drużynom narodowym, ale też wszyscy liczą na dobry (najlepiej finał;-)) występ Socceroos . Tak, tak australijska reprezentacja w piłce nożnej to Socceroos – zupełnie oficjalnie i nikt nigdzie inaczej ich już nie nazwie.
Aussie uwielbiają wszelkie skróty i chyba dla tego tak chętnie zaczęli nadawać przydomki swoim sportowym reprezentacjom, które z czasem właściwie stały się ich własnymi nazwami. I tak dla przykładu dziś dowiedziałam się, że nie tylko Socceroos rozpoczęli już treningi w RPA, ale nasze Matilda's wygrały Women’s Asian Cup i dodatkowo awansowały do przyszłorocznych mistrzostw świata w piłce nożnej kobiet w Niemczech :-0
Tradycyjnie nadawany przydomek musi wiązać się z czymś symbolizującym Australię, więc nie dziwi fakt, że pierwszymi były Kangaroos i Wallabies nadane już w 1908r. australijskim rugbystom. Potem pojawiły się następne dyscypliny, w których Australia zaczęła odnosić sukcesy i posypały się następne przydomki.
Dziś oficjalne przydomki australijskich drużyn to:
Rugby League: Kangaroos
Rugby Union: Wallabies
Koszykówka:
Men’s – Boomers, Women’s – Opals
Piłka ręczna:
Men’s - Crocodiles, Women’s Redbacks
Piłka nożna:
Men’s – Socceroos, Women’s - Matilda’s
Piłka nożna halowa (Futsal): Futsalroos
Water polo:
Men’s - Sharks, Women’s - Stingers
Pływanie: Dolphins
Kolarstwo: Cyclones
Hokej na trawie:
Men’s – Kookaburras, Women’s – Hockeyroos
Hokej na lodzie: Mighty Roos
Bowls (kulki-chyba najnudniejsza gra świata):
Men’s - Jackaroos, Women’s - Sapphires
Softball (jakaś odmiana baseball’a):
Men’s - Aussie Steelers, Women’s - Aussie Spirit
Netball (arhaiczna odmiana kobiecej koszykówki): Diamonds
Orienteering (czyli bieg na orientację): Boomerangs
Lacrosse (jakieś indiańskie sporty ;-)):
Men’s - Sharks
Lacrosse halowy: Boxaroos
Niezły zestaw nazw i jeszcze, przynajmniej w znacznej części, chyba oryginalniejszych dyscyplin. Tak na zakończenie dodam, że nie wypisywałam już reprezentacji młodzieżowych i niepełnosprawnych, a też mają swoje ;-)))))
Cóż, w Polsce pozostajemy tylko przy Złotkach, które nam trochę „pobrązowiały”, ale i tak mamy z nich wiele radości!

poniedziałek, 24 maja 2010

samobója

... i to nie w piłce, czy hokeju. Nie chcę tu bynajmniej krytykować australijskiego Kościoła, który czasem prezentuje się nawet zupełnie dobrze, ale napisać o tej cząstce, która wypada blado. Otóż dziś jest tu uroczystość Najświętszej Maryi Panny Wspomożycielki Wiernych Patronki Australii, czyli Our Lady Help of Christians Patroness of Australia, a co ma patronka Australii wspólnego z samobójem - takie dzisiejsze "story":
Poniedziałek jest  generalnie dniem wolnym australijskich księży, więc nie dziwi sytuacja gdy w jakiejś parafii zamiast Mszy św. parafianie otrzymują tylko tzw. service, czyli liturgię słowa z obrzędami Komunii. Dziwić może tylko sytuacja, gdy w największe święto patronalne w Kościele australijskim zamiast Mszy jest tylko serwis, odprawiany przez 2 pobożnych starszych panów - proboszcz sobie odpoczywa. Miałam właśnie dzisiaj okazję w tym serwisie uczestniczyć, a było nas na porannej Mszy św. 36 osób i z tego większość młodych i w średnim wieku! Cudowni ludzie, a tu żadnej uroczystości, żadnej pieśni, suche czytania, po których kawałek relaksacyjnej muzyki z CD i Komunia św. przy następnym utworku. Serwis się skończył, a większość ludzi została by odmówić jeszcze różaniec za Australię, i do pracy. A  ja zatęskniłam, i chyba jednak doceniłam, nasze polskie uroczyste liturgie.
Cóż, w sporcie niewykorzystane sytuacje zwykle się potem mszczą, dziś myślę że nie tylko w sporcie.

niedziela, 2 maja 2010

Jak wytresować smoka - powrót do krainy marzeń

Postanowiłam się dziś wybrać do kina, więc najpierw przejrzałam co grają, a potem na www.filmweb zajęłam się studiowaniem opinii internautów na temat poszczególnych filmów. Z wszystkich filmów najlepszą miała bajka: „Jak wytresować smoka"(How to Train Your Dragon) z wytwórni Dreamworks, do której znalazłam recenzję, której ( te entuzjastyczne) fragmenty cytuję. Po takiej pochwale poszłam i..... słuchajcie naprawdę , naprawdę prawda :-) Film jest piękny, zupełnie inny od tych wszystkich kreskówek, które pojawiły się po Shrek’u. Zresztą przeczytajcie co napisał al_jarid i idźcie do kina:
(...) Zatem prosto z mostu i bez ogródek - film jest świetny. Jest piękny. Jest zachwycający. (...)
Oprócz humoru mamy tu też coś, czego już od wieków nie mogliśmy uświadczyć w filmach animowanych - KLIMAT. Baśniowy, czarowny klimat. Oczywiście w dużej mierze zawdzięczamy go pięknej muzyce - tak dobrej ścieżki dźwiękowej też już daaawno nie było. To właśnie sprawia, że ten film ma w sobie coś, co trudno mi opisać. Potrafi chwycić za serce. Lot Czkawki na smoku, ładne krajobrazy plus ta nastrojowa muzyka... Estetyczna uczta. Przypominają się podobne sceny lotu z "Avatara", jednak w tych z "Jak wytresować smoka", mimo może nie aż tak hiper-zaawansowanej grafiki jak u Camerona, zawiera się o wiele więcej emocji. (...) Filmowa magia w najlepszym wydaniu. Wreszcie znowu można oglądać "bajkę" i zapomnieć o całym świecie.
Dodatkowo jest w tym filmie też jakaś taka... jakby to określić... głębia, której nie miały te dawne animacje. Postacie i ich rozterki wydają się wręcz namacalne, ich psychologia jest naprawdę bogata, dialogi jednocześnie bajkowe i autentyczne. To sprawia, że nie tylko powraca dawne piękno filmów animowanych, ale wręcz zostaje jeszcze wzbogacone, a film, jak na opowieść skierowaną potencjalnie do młodego widza, jest zaskakująco dojrzały. (...)
I jeszcze jedno określenie, które może najtrafniej wyraża ten film - otóż jest on EPICKI. W pełnym tego słowa znaczeniu, jak chyba żadna animacja do tej pory. (...)
Tyle fragmentów z recenzji al_jarid ma forum filmweb. Zachęcam do przeczytania całej recenzji www.filmweb.pl/user/al_jarid# – ja się pod nią podpisuję i dzięki, bo miałam super niedzielę!

sobota, 1 maja 2010

“1 Maja – święto pracy” - z kart historii

W pierwszym dniu maja żywiej (podobno) bije serce każdego człowieka Lewicy. W wielu krajach ulicami miast, pod czerwonymi sztandarami, maszerują tłumy zwolenników “postępu”. Posiwiałych czcicieli Marksa, Lenina, Stalina i całej reszty menażerii lewicowych świętych wspiera nowy narybek – młodzież w podkoszulkach z podobiznami partyjnych herosów. – “Towarzysze, robotnicze święto…” – chlipią wzruszeni weterani klasowych bojów, którzy przez dziesiątki lat oklaskiwali (bądź usprawiedliwiali) komunistyczne ludobójstwo. 
Dlaczego jednak pierwszy maja?
***
Wiosną 1886 r. w Chicago już trzeci miesiąc trwały robotnicze strajki. Grupa przybyłych z Europy anarchistów – zawodowych rewolucjonistów i terrorystów – postanowiła wykorzystać pokojowy protest do własnych celów, zamienić go w gwałtowne wystąpienie, w zbrojną rebelię.
3 maja trzystu chińskich robotników, którzy odmówili przyłączenia się do strajku, otoczył sześciotysięczny tłum, zbrojny w łomy i siekiery, kierowany przez anarchistycznych agitatorów. Niechybnemu pogromowi Chińczyków zapobiegła interwencja policji. W trakcie zamieszek padły strzały – od policyjnych kul zginęło dwóch lewicowych radykałów.
***
Anarchiści rzucili wezwanie do buntu. – “Zemsta! Zemsta! Robotnicy do broni!” – krzyczały rozlepione na murach ulotki.
– “Policja – psy gończe kapitalizmu – gotowe są mordować” – podjudzała anarchistyczna prasa.
Następnego dnia na placu Haymarket doszło do nowej konfrontacji. Policja próbowała przerwać wiec anarchistów. Ktoś, nigdy nie wykryto kto, rzucił bombę w zwarty szereg funkcjonariuszy.
– “Funt dynamitu jest wart buszla kul” – zapowiadali już dzień wcześniej anarchistyczni liderzy…
Potężna eksplozja zwaliła z nóg wielu policjantów. Inni, zaskoczeni i zaszokowani śmiercią i ranami kolegów, zaczęli strzelać na oślep w stronę wiecujących.
Nim opanowano sytuację, na Haymarket Square w Chicago poległo jedenaście osób, w tym siedmiu policjantów. Półtora roku później, z wyroku sądu, powieszono czterech anarchistów, aktywnych uczestników rewolty (piąty skazany sporządził w celi bombę, którą wysadził się w powietrze).
***
Organizacje lewicowe ustanowiły pierwszy dzień maja corocznym “świętem pracy” – podobno na pamiątkę wydarzeń w Chicago. Nie ma to wielkiego sensu – wszak do krwawych starć doszło 3 i 4 maja 1886 r., zaś obiektem czci byłaby nieudana próba rasistowskiego pogromu oraz udany zamach terrorystyczny.
Zdaniem niektórych badaczy chodziło raczej o wyraz buntu przeciw cywilizacji chrześcijańskiej.

Pierwszy dzień maja ma bowiem wielkie znaczenie dla ezoteryków, wolnomularzy i satanistów. W tym dniu w pogańskim kalendarzu Celtów przypadał początek lata. W poprzedzający go wieczór wygaszano wszystkie ognie – na świat wypełzały siły ciemności, wracał okres pierwotnego chaosu.
Dla satanistycznych sekt noc z 30 kwietnia na 1 maja była czasem mrocznych obrzędów i orgii. W tę noc – Noc Walpurgii – zwoływały się na sabaty czarownice (do dzisiaj jest to jedno z ośmiu najważniejszych świąt tzw. Ruchu Czarownic, działającego w krajach anglosaskich).
Wreszcie 1 maja 1776 r. satanista Adam Weishaupt powołał do istnienia masońską lożę Iluminatów, która zdobyła potem złowrogi rozgłos.
***
Jakkolwiek zabrzmi to dziwnie dla osób, którym polityczna lewica kojarzy się głównie z ateistycznym komunizmem i socjalizmem, wśród XIX-wiecznych lewicowych radykałów roiło się od okultystów, masonów i sekciarzy. Sam “guru” socjalistów, Karol Marks, w pewnym okresie swego życia był satanistą, podobnie jak nestor anarchizmu, Michaił Bakunin (który należał również do masonerii). Niektóre z podziemnych organizacji rewolucyjnych miały wszelkie cechy religijnych sekt. Ostatecznie jednym z głównych celów rewolucjonistów było zniszczenie Kościoła; w tym dziele naturalny był sojusz jego rozmaitych wrogów – ateistów, okultystów, satanistów i heretyków.
***
Pierwszy dzień maja stał się więc wyjątkowym dla “sił postępu” z całego świata. W niektórych krajach ogłaszano go świętem państwowym. Wielce wymownym jest fakt, iż jako pierwsze zrobiły to dwie najkrwawsze satrapie w dziejach – bolszewicka Rosja i hitlerowska III Rzesza…
***
Kościół postanowił ucywilizować pierwszomajowe “święto pracy”. Ustanowił dla tego dnia patronat św. Józefa – opiekuna robotników. Nie powinno to dziwić – Kościół zawsze z upodobaniem egzorcyzmował i “chrzcił” pogańskie święta.

za "Wzrastanie" maj 2002