Niech Moc Będzie z Tobą

Wyruszyli na Alderaan i choć nigdy tam nie dotarli, to ta podróż zmieniła zupełnie ich życie...
Zapraszam na moją podróż na Alderaan. Ona także wiedzie przez różne dziwne miejsca we wszechświecie. Wiedzie przez piękne choć czasem dziwne i trudne przyjaźnie, a przede wszystkim uczy odkrywać Prawdziwą Moc w człowieku i świecie. I ciągle doświadcza jak nie ulec ciemnej stronie mocy tego świata.

czwartek, 24 grudnia 2015

na to Boże Narodzenie

Dziękuję za życzenia oraz pamięć i dobre słowo,
i niech miłość, radość i pokój będą udziałem nas wszystkich 
w czasie świąt Bożego Narodzenia i przez cały Nowy Rok. 
Kolędowo
s. Gosia

niedziela, 13 grudnia 2015

Kratka z kalendarza

13.grudnia - dzisiejszy dzień wszyscy pewnie kojarzą z inną, tragiczną datą, ale to właśnie dziś 100 lat obchodziłby pan Michał Sumiński.
Kto???
Czy znajdzie się jeszcze jakiś "dinozaur", który pamięta poniedziałkowe popołudnia i nieodłączny Zwierzyniec??? 
A bardziej pana z wąsami - Pana Zwierzyniec??? 
Zapraszam "dinozaury" na fragmenty bardzo ciekawego filmu o tym znanym-nieznanym człowieku!

wtorek, 3 listopada 2015

Dziennik pokładowy Sokoła Millennium


Wydarzenie sportowe roku, czyli wyścigi Melbourne Cup, otworzyły nową kartę w historii Australii. Michelle Payne jest pierwszą kobietą - dżokejem, która wygrała Melbourne Cup. Była też jedyną kobietą w stawce tego wyścigu. Jej rodzony brat Stevie Payne pracuje jako stajenny opiekując się zwycięskim Prince of Penzance i jest jednym z kilku stajennych z zespołem Downa w Australii. Rodzeństwo pochodzi z Ballarat. W ich rodzinie 8 z 9 braci i sióstr jest dżokejami. Dzieci wychowywał ojciec ponieważ matka zginęła tragicznie w wypadku samochodowym gdy Michell miała tylko 6 miesięcy. 
Pamiętajcie, marzenia się spełniają!!!

czwartek, 1 października 2015

Uśmiechu wszystkim i na każdy dzień!


Uwaga jutro ważny dzień!!!
Święto naszych Aniołów Stróżów 
i Światowy Dzień Uśmiechu!!! 
Nie zapomnij uśmiechnąć się do wszystkich, napewno będzie wśród nich też twój Anioł Emotikon grin

A poza szerokim uśmiechem polecam fajny artykuł na Deon.pl Ubóstwo i bogactwo uśmiechu

piątek, 18 września 2015

Dziewczyna o siedmiu imionach

Śledzę poczynania Hyeonseo Lee odkąd, szkukając czegoś na youtube, przypadkowo trafiłam na jej wystąpienie. Jestem pod wrażenien jej historii i tego co robi ta dzielna dziewczyna dla ludzi z Północnej Korei. Cieszę się więc bardzo, że zalednie po 2 miesiącach od pierwszego wydania "The Girl with Seven Names" mamy już polskie wydanie "Dziewczyny o siedmiu imionach". Szkoda tylko, że ktoś spróbował posłużyć się jej osobą i tym co robi w trochę innej sprawie, ale i tak polecam książkę. Mam nadzieję, że wpadnie także w moje ręce jej polskie wydanie. A tu wrzucam link do wywiadu jaki udzieliła w czasie promocji książki w Warszawie: http://www.tvp.info/21572434/widzialam-matke-ktora-umierajac-z-glodu-przyciskala-do-siebie-dziecko
To było moje pierwsze zetknięcie z Lee:

sobota, 12 września 2015

i migrant i uchodźca i chrześcijaństwo i ja - w 332 rocznicę Wiktorii Wiedeńskiej

30 sierpnia w Kościele Katolickim celebrowana była “Niedziela Migranta i Uchodźcy”, a z nią cały tydzień poświęcony temu problemowi. Najwięcej szumu zrobił apel papieża Franciszka by katolickie wspólnoty przyjęły emigrantów pod swój dach. W lokalnych parafiach często skończyło się tylko na podaniu informacji w parafialnym biuletynie, w niektórych parafiach poświecono temu problemowi trochę miejsca w niedzielnej homilii, ale były i takie parafie gdzie odbyły się specjalne nabożeństwa, zbiórki na rzecz uchodźców czy spotkania z imigrantami.
W tym roku Kościół Katolicki już po raz 99 obchodził ten dzień, tylko tym razem wszystko odbyło się jakby w tle pokazywanych nam zdjęć z uciekającymi do Niemiec tłumami młodych Syryjczyków i Afgańczyków. Internet zalała fala zdjęć, filmików, cytatów na temat emigrantów i muzułmanów. I niestety jakby zupełnie odpłynęliśmy na tej fali nienawiści do kogoś kogo nawet na oczy nie widzieliśmy, i który nigdy nie zapukał do naszych drzwi prosząc o pomoc. Tym bardziej to przykre, że dotknęło to także katolików i to naprawdę dobrych katolików i dobrych ludzi. Dlaczego miłość bliźniego, nie zależnie kim on jest, która jest fundamentem naszej wiary, tak szybko legła w totalnych gruzach???
Tu przeskakuję na tych “biednych uchodźców”, czyli normalnych ekonomicznych emigrantów, którzy wyczuli dobry moment by wyjechać do wymarzonego raju. Dla większości z nich tym wymarzonym kajem są Niemcy i nie interesują ich inne państwa, o których istnieniu nigdy nie słyszeli, w których nie mają rodzin i przyjaciół. Wsiadając do pociągu, busa czy czasem i kontenera, zapłacili grube pieniądze, na które często mogły być danymi im oszczędnościami całej rodziny, by znaleźć się w raju, do którego im obiecano dotrzeć. Trudno więc dziwić się ich złości i frustracji gdy znaleźli się na nieznanej bocznicy kolejowej Bicske, i pewnie jeszcze wielu innych takich miejscach, pilnowani przez miejscową policję, filmowani przez okolicznych ciekawskich, którzy postanowili zobacyć “tych obcych”.
Jestem już tak stara, że pamiętam zdjęcia właśnie z Węgier, gdzie nie kto inny jak Niemcy z DDR koczowali, by nielegalnie uciec przez Austrię do Niemiec i wygladało to zupełnie podobnie: zdeterminowani ludzie, stosy śmieci i dopadków, narastajaca złość i agresja. Jak wyglądała sytuacja w obozach dla uchodźców naszych “prześladowanych solidarnościowców” w Austrii, Grecji, Włoszech??? Pewnie wam się nie pochwalą jakie wiadomości wtedy puszczały telewizje tych państw i jaką nam tam “świetną opinię” wyrobili. Czy sprzątaliśmy dworzec Victoria w Londynie, po naszych dzieciach, rodzeństwie, kolegach, którzy w pierwsze noce w Anglii, tam często znaleźli dach nad głową? Czy nie zabieramy pracy przeciętnego Brytyjczyka, Irlandczyka, Belga, Niemca, Norwega itd…, nie posyłamy naszych dzieci do ich szkół i nie rościmy sobie pretensji do ich socjalu. Czy nie zrobimy tego w każdym następnym kraju, który wyda nam się rajem dobrobytu?
Pracując już trochę na emigracji i z emigrantami zgadzam się, to nie wyjeżdża z kraju elita intelektualna tylko prości ludzie, którzy na otaczający ich świat reagują czesto prymitywnie. Lękając się tego co obce zamykaja się w swoich gettach, w których często poczucie wyalienowania przeradza się w agresję. Od tego nie są wolni także nasi emigranci. Często tylko to, że ich korzenie czerpały z chrześcijanstwa hamuje ich przed zachowaniami skrajnie ekstremalnymi, w tym terroryzmem czy przemocą seksualną włącznie, ale zdarzają się i naszym rodakom takie tragiczne zachowania.
Płynąca fala muzułmańskich emigrantów nie posiada chrześcijańskich korzeni i to też prawda, że nie mają oni wtedy hamulców, ale jeśli spotkają się tylko z nienawiścią, odrzuceniem, najdelikatniej mówiąc ksenofobią, to są wtedy jak przestraszone dzikie zwierzę, które zamknęliśmy w swoim ogródku, i które szczujemy (!) Szybko zacznie nas ono boleśnie gryźć. Tak niestety, przez lata, zachowały się społeczeństwa zachodnie przeżywające kryzys własnej kultury, a jednoczenie podcinajace swoje korzenie.
Nasza historia zostawiła nam inne doświadczenia. Właśnie w tych czasach, gdy byliśmy największą potęgą, byliśmy też najbardziej wieloetnicznym krajem Europy, a pewnie i świata. Ale byliśmy wtedy także przedmurzemi chrześcijaństwa, ludzmi, którzy za cene życia bronili Kościoła i papieża – dosłownie za cene życia! I może dlatego, nigdy jako naród, nie straciliśmy szacunku w islamskich oczach.
Pamiętajmy, by zwycięsko stanąć w oko z islamem, potrzeba dumnie, z krzyżem na piersiach i Bogiem w sercu, spojrzeć mu w oczy, a nie zamykać szczelnie drzwi, roździerać szaty i z rozpaczy wymachiwać mu przed oczami jakimiś unijnymi papierkami. A tym przybyszom, którzy z nich marzą o niemieckiej ziemi obiecanej, wskazać dokłaną i najszybszą drogę do niemickiej granicy i pobłogosławić na dalsze życie, u naszych zachodnich sąsiadów.
Gdyby jednak zechcieli zostać – przyjąć wędrowca pod nasz polski dom! Udzielić pobyt czasowy (jak będą problemy deportować, jak nie będzie przez 20 lat problemów udzielić pobytu stałego), udzielić identycznych praw i obowiązków jakie przysługują obywatelom innych państw mieszkającym w Polsce, i nie nawracać, ale żyć przyzwocie jak przystało na dobrych uczniów Jezusa Chrystusa. Pamiętajmy Jego słowa zawsze nas obowiązują i kiedyś przyjdzie na każdego z nas ten dzień gdy usłyszy: “byłem przybyszem, a...”. Może czasem warto samemu rozważyć te słowa osobiście i bez emocji, ale w odniesieniu do swojego życia. Polecam cały tekst z Mt 25,31-46.  

czwartek, 6 sierpnia 2015

Co definiuje małżeństwo?

Dzisiejszy wieczór spędziłam na forum pt: Co definiuje małżeństwo? (i podtytuł: pytanie bez odpowiedzi, choć moim zdaniem lepiej powinno brzmieć: pytanie na które nie udzielą nam odpowiedzi, lub boją się odpowiedzi). Odpowiedź była jedna NATURA!!! Nie religia, prawo, społeczeństwo, ale to co było tysiące lat przed tym NATURA!!! 
Na najciekawszą rzecz moim zdaniem zwrócił uwagę dr David van Gend - pieniądze!!! 
A raczej odszkodowania!!!
Obecnie wyłudzane są już tysiące dolarów za na przykład odmowę ucieczenia ciasta, czy zrobienie zdjęć na weselu homopary. A w przyszłości będę sięgały po nie dzieci adoptowane przez te pary i to nie są przelewki bo już stworzono odpowiednie uwarunkowania prawne do tego. Czyli każde dziecko takiej pary będzie w przyszłości mogło żądać gigantycznych odszkodowań moralnych i rządy będę płacić, bo wydały takie prawa!!! Jednym słowem znów się potwierdza się jedno - jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze :-( 


wtorek, 30 czerwca 2015

Dlaczego nie przemaluję facebooka na tęczowo

Trochę włączając się w dyskusję na temat małżeństw jednopłciowych proponuję nie mój tekst, ale chyba w panującej gorączce wydawania szybkich opinii bardzo potrzebny. Osobiście zgadzam się z autorem w większości postawionych tez, choć mam też trochę więcej obaw od autora (między innymi pominięty problem surogacji i co się z tym wiąże oraz drugi to tworzenie lobby)

Dlaczego nie przemaluję facebooka na tęczowo 

poniedziałek, 25 maja 2015

Dziennik pokładowy Sokoła Millennium

Dziś celebrowaliśmy Uroczystość NMP Wspomożycielki Wiernych - patronki Australii. 
Tytuł Wspomożycielki Wiernych został nadany Maryi przez papieża Pius V, po Jej cudownej interwencji w czasie bitwy pod Lepanto przeciw flocie tureckiej w 1571 r. Jednak święto Maryi Wspomożycielki Wiernych ustanowił dopiero papież Pius VII, który uwięziony przez Napoleona w Fontainbleau obiecał, że jak odrodzi Stolice Piotrową ustanowi specjalne święto w Jej intencji. Uwolniony papież 24 maja 1814 r. powrócił tryumfalnie do Rzymu, a rok później ustanowił dla Rzymu i państwa kościelnego święto Maryi Wspomożycielki Wiernych na 24 maja. Nową historię kultu Matki Bożej Wspomożycielki rozpoczął św. Jan Bosko (ale historia na inny wpis).
Pierwszym krajem, który przyjął Matkę  Boską Wspomożycielkę Wiernych za swoją patronkę była Australia - już w 1844 r., co oficjalnie zatwierdzone zostało przez Stolicę Apostolską w 1852 r. Także katedra w Sydney jest najstarszą katedrą na świecie pod tym wezwaniem. Do 1820 r. w Australii nie było katolickiego księdza. Nowi katoliccy osadnicy czy więźniowie zbrali ze sobą różaniec i to dzięki tej modlitwie utrzymywali swoją wiarę żywą i ją pielęgnowali. Nie można się więc dziwić, że też kult maryjny był tak silny wśród pierwszych australijskich katolików i tak chętnie właśnie Bożą Matkę obierali na patronkę. Dziś kult Maryi jest ciągle żywy, mimo ogromnego wpływu protestantyzmu na tutejszy kościół katolicki, zwłaszcza w XX wieku, ale to zdecydowana zasługa kolejnych przybywających do Australii grup emigrantów. Niestety wielu starszych księży, zwłaszcza o irlandzkich korzeniach, ma wręcz alergię na wszelkie formy pobożności maryjnej i myślę, że to też jest jedną z przyczyn słabości tutejszego kościoła.
Wracając do NMP Wspomożycielki Wiernych warto jeszcze wspomnieć, że jest Ona także patronką Nowej Zelandii i Chin. W Polsce Jej wielkimi czcicielem był kard. August Hlond i kadr. Stefan Wyszyński, a w 1959 r. na prośbę biskupów polskich wspomnienie Wspomożycielki Wiernych to zostało wprowadzone w Kościele polskim. 
Miłośnikom historii polecam także bardzo ciekawy artykuł: Bonaparte i Stolica Piotrowa

piątek, 20 marca 2015

Jeden z największych Biskupów Świata

Wczoraj było św. Józefa, a dziś w Kościele Powszechnym wspominamy św. Józefa Bilczewskiego abp. lwowskiego (kościół w Polsce dopiero 23.10), pochodzącego z ubogiej, rolniczej rodziny z Wilamowic koło Kęt - "jednego z największych Biskupów Świata” jak o Józefie Bilczewskim powiedział papież Pius XI.
Czy wiecie, że włąśnie dzięki niemu Pius X 29.11.1908 wydał dekret wprowadzający do litanii loretańskiej na terenie diecezji lwowskiej i przemyskiej wezwanie: Królowo Polski, módl się za nami! (król Jan Kazimierz nie miał wiele wspólnego z tym tytułem). A w 1910 r dzięki jego staraniom Pius X wydał dekret, w którym potwierdzał kult Matki Bożej jako Królowej Korony Polskiej i ustanawiał liturgiczne święto Królowej Korony Polskiej dla diecezji lwowskiej i przemyskiej - po odzyskaniu niepodległości rozszerzone na cały kraj jako Matki Bożej Królowej Polski.
Także Polonia w Budapeszcie, do dziś dzięki jego trosce, może cieszyć się polskim kościołem na Kőbányi, bo to właśnie abp. Bilczewski przejęty troską o biednych polskich robotników wysłał do Budapesztu ks. Danka. 
Zachęcam do przeczytania bardzo ciekawego artykułu o tym wielkim, a tak mało dziś wspominanym, polskim świętym:  Józef Bilczewski - pracowity święty
Święty abp Józefie Bilczewski módl się za nami!

środa, 28 stycznia 2015

Jak nam Bratz wypiękniała

Jedna mama z Tasmanii postanowiła odseksualizować lalki Bratz dla swoich dzieci i oto efakt - zupełnie poważnie o sprawie mówiono w australijskiej TV i największych dziennikach. W 2007r. American Psychological Association oficjalnie oświadczyło, że lalki Bratz promują młodym dziewczynkom hyperseksualny wizerunek:  The mother who rescues Bratz dolls




poniedziałek, 26 stycznia 2015

na Australia Day

Dziś celebrujemy AUSTRALA DAY, a z tej okazji przewidziane są na dziś specjalne czytania mszalne. 
I tak w pierwszym czytaniu z Izajasza (32, 15-18) mogliśmy usłyszeć:
"Wreszcie zostanie wylany na nas 
Duch z wysokości. 
Wtedy pustynia stanie się sadem, 
a sad za las uważany będzie. 
Na pustyni osiądzie prawo,
a sprawiedliwość zamieszka w sadzie.
Dziełem sprawiedliwości będzie pokój,
a owocem prawa - wieczyste bezpieczeństwo.
Lud mój mieszkać będzie w stolicy pokoju,
w mieszkaniach bezpiecznych,
w zacisznych miejscach wypoczynku"

Pozostaje tylko dodać: Amen, amen!

Z życzeniami: niech wszyscy obywatele Australii tak czują w sercu, wzłaszcza ci co dostali dziś obywatelstwo australijskie.