Jak przystało na gwiezdnego wędrowca, przyszło mi po raz kolejny zmienić bazę. Tym razem na jakiś czas (zobaczymy jak to będzie długo;-)), będę zakotwiczona w Hobart na Tasmanii.
Lądowanie nastąpiło wczoraj wieczorem, dziś było powitanie na polskiej Mszy św. i popołudniu urządzałam "swój mały świat", czyli przyszło im się rozpakować.
Jak się czuję ? Jeszcze ni jak. Ale kiedyś rebelianci znaleźli bezpieczną przystań na lodowej planecie Hoth, tak i ja mam nadzieję, że Hobart będzie moim bezpiecznym portem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz