Jest takie zapomniane przez świat miasteczko w Zachodniej Australii, nazywa się Yalgoo, co w języku lokalnych aborygenów ma oznaczać krew. Ma ponoć aż 164 mieszkańców i stację kolejową. Ma też kaplicę św. Jacka.
Historia Yalgoo zaczęła się ok. 1890 roku. Wtedy do kilku rozsianych po okolicy rodzin hodowców owiec dołączyli poszukiwacze złota. Część z nich została i tak w 650 osobowym miasteczku w 1920 roku, na potrzeby lokalnej wspólnoty i pracujących tu sióstr Dominikanek, ks. John Hawes zaprojektował kamienno-drewnianą kaplicę św. Jacka, czyli Chapel of St Hyacinth.
Po wojnie miasteczko podupadło, zamknięto i rozebrano szkołę, wyludniające się Yalgoo opuściły Dominikanki.
Dziś jest w Yalgoo mała szkoła, basen i caravan park dla tych, którzy chcą odkryć australijski outback takim jakim jest. I jest św. Jacek. Został tu i dziś jest małą perełką i wizytówką tej rozpalonej słońcem, krwawo-czerwonej ziemi. Zresztą oceńcie sami...
Jak dodać sobie energii domowe sposoby?
2 godziny temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz