Niech Moc Będzie z Tobą

Wyruszyli na Alderaan i choć nigdy tam nie dotarli, to ta podróż zmieniła zupełnie ich życie...
Zapraszam na moją podróż na Alderaan. Ona także wiedzie przez różne dziwne miejsca we wszechświecie. Wiedzie przez piękne choć czasem dziwne i trudne przyjaźnie, a przede wszystkim uczy odkrywać Prawdziwą Moc w człowieku i świecie. I ciągle doświadcza jak nie ulec ciemnej stronie mocy tego świata.

czwartek, 13 stycznia 2011

No to się nam „powodzi”...

...zresztą jak co roku!!!
Tak, tak! Jest to już moje 6 lato w Australii i jak pamiętam w tym czasie zawsze była w Queensland powódź, i zawsze była to największa powódź od … Udało mi się nawet już przyzwyczaić do tego moich rodziców w Polsce, że nie warto się martwić o córkę w Victorii jak zalewa Queensland.
Jaka jest zatem różnica w tym roku?
Otóż zwykle były to zalane olbrzymie tereny, ale tereny słabo zaludnione, w tym roku trafiło na Brisbane i okolice, czyli tą najludniejszą i najbardziej rozwiniętą część stanu. Taki obrót rzeczy był też najwygodniejszy dla mediów, które nie ruszając się z miejsca mogły pokazywać przerażające zdjęcia zalewającej wszystko brunatnej mazi. Cóż, w ubiegłych latach, w daleki outback nie zawsze chciało się jechać reporterom, więc najczęściej serwowano nam bezpłciowe zdjęcia z helikoptera okraszone dodanym w studio komentarzem. W tym roku powódź stała się wydarzeniem medialnym, tylko pewnie jak każde takie wydarzenie szybko zejdzie z pierwszych stron. Zapomną szybko o tym też sami Ausee, bo przecież mamy środek wakacji, gorący sezon na grilla, czyli tu BBQ lub barbie(!), a i tak przecież wszystko „easy going”!!!
Oczywiście cała ta rzecz nie umniejsza osobistych tragedii, ale osobiste tragedie są osobiste, a nie medialne.

Z ciekawostek:
Cały obszar stanu Queensland odpowiada obszarowi Polski, Niemiec, Francji i Hiszpanii (oczywiście licząc razem), na tym terenie mieszka mniej ludzi niż liczy aglomeracja Berlina!
Queenslanczycy od zawsze budowali domy na palach tzw: queenslandery co skutecznie chroniło ich mieszkańców nie tylko przed wilgotnym ciepłem, ale również przed zalaniem. Niestety mądrość przodków zaczęła ustępować amerykańskiej modzie na niziutkie „drapacze ziemi”. I kiedy mieszkańcy queenslanderów 
siedzieli w fotelach z piwkiem w ręku, czekając aż skończy padać, nowobogaccy siedzieli na dachach czekając na helikopter.
typowy queenslander

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz